Kiedy wysiadłam z auta,Liam zawiązał
mi oczy chustką
-ale po co to?-spytałam
-zobaczysz mam nadzieje ,ze nie
będziesz zła za to co wymyśliłem-złapał mnie za rękę i
prowadził. Coraz bardziej mnie ciekawiło co to za niespodzianka.
-stań-powiedział w pewnym momencie i
tak zrobiłam po chwili odwiązał mi oczy .Przede mną był czerwony
dywan a droga przez niego prowadziła do małego ołtarzyku ślubnego
na którym było mnóstwo kwiatów,wstążek i świec,a wszystko
odbijało się w rzeczce. Po prostu cudowne widoki . Po chwili Liam
ukląkł przede mną i wyjął ze spodni małe niebieskie pudełeczko.
-wiem,ze to zwariowany pomysł,ale te 5
lat bez ciebie uświadomiło mi,że nie mogę bez ciebie żyć,wiec
Jess Dowson zostaniesz moją zoną i będziesz moja na
zawsze-powiedział a mi po policzkach pociekły łzy szczęścia
nigdy nie spodziewałam się takiej niespodzianki rzuciłam się na
niego i szepnęłam wprost do jego ucha
-tak -założył mi na palec srebrny
pierścionek z wielkim niebieskim oczkiem ,moja ręka nadal cała
drżała z wrażenia.
-więc wszystko jest gotowe weźmiemy
tu ślub i to za jakąś godzinę
-teraz ?-spytałam niedowierzająca,w
to co właśnie teraz się stało,właśnie w tym momencie zostałam
jego narzeczona,a zaraz miałam zostać zoną.
-tak-powiedział dumny z siebie
-ale Liam nie mamy świadków,ja nie
mam się w co ubrać-plątałam się
-Suknie masz w domku i wszystkie
potrzebne rzeczy,Kate i chłopaki będą za 15 minut
-a ksiądz ?
-wszystko już gotowe tylko ty musisz
powiedzieć mi czy chcesz już dziś zostać moją zoną czy wolisz
jakiś inny termin ?
-tak chce-pocałowałam go namiętnie w
usta
-dobra królewno leć się ubrać
-dobrze-szybko pobiegłam do domku. Na
łóżku leżała biała suknia. Była prześliczna,skromna ale
zarazem wyjątkowa. Leżały tez wszystkie kosmetyki i różne
dodatki. Naprawdę zaplanował to wszystko z idealną precyzją.
Szybko wzięłam się za siebie i założyłam suknie,włosy spięłam
w wielki kok i nałożyłam delikatny makijaż,który dodawał mi
uroku. Nie mogłam w to uwierzyć ,że za 10 minut miałam zostać
panią Payne. Miałam przysiąść przed bogiem,że nie opuszczę go
już nigdy,nie mogłam w to uwierzyć,teraz będziemy prawdziwa
rodzina. Wyszłam przed dom na krzesłach siedzieli już chłopcy i
moja przyjaciółka Kate. Przed ołtarzem stał on mój jedyny
ukochany,w czarnym garniturze wyglądał jeszcze przystojniej niż w
normalnych ciuchach. Podszedł do mnie Paul to chyba on miał
prowadzić mnie do ołtarza
-gotowa ?-uśmiechnął się
-tak-podałam mu rękę i po chwili
pojawiłam się u boku mojego ukochanego. Spojrzałam w jego radosne
oczy i utonęłam. Nic się nie liczyło tylko on i ja. Jakby cały
świat nie istniał. Do uszu doszły mnie ostatnie słowa
przysięgi,wypowiedziane przez Liama,które sprawiły,ze po moim
ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-..i nie opuszczę cię aż do
śmierci,tak mi dopomóż Bug i wszyscy świeci-wypowiedział
ostatnie słowa i wsunął na mój palec złota obrączkę. Teraz
była moja kolej .Drżącą rekom wzięłam obrączkę i zaczęłam
powtarzać za księdzem
-przysięgam ci miłość,wierność i
uczciwość małżeńską oraz,ze nie opuszczę cie aż do śmierci
tak mi dopomóż Bóg i wszyscy świeci-wypowiedziałam tak samo
wsuwając obrączkę na jego palec. Już nic do mnie nie dotarło
oprócz ostatnich słów księdza,kończących nasz ślub
-według prawa kościoła ogłaszam was
mężem i zona ,możesz pocałować pannę młodą. Liam przybliżył
się do mnie i złożył gorący pocałunek na moich ustach teraz nie
myślałam o niczym tylko o nim. Wiedziałam,ze już nic nas nie
rozłączy,ale czułam,że czak nas jeszcze dużo przeszkód,ale
wiedziałam,że jeśli będzie obok mnie to z wszystkim sobie
poradzimy. Potem wszyscy złożyli nam gratulacje i trzymając mojego
męża za reke wszyscy udaliśmy się do kawiarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz