środa, 24 października 2012

Rozdział 6 "Prośba"

Weszłam do studia jak burza ,Liam siedział z chłopakami i z czegoś się śmiali ,ale w tym momencie mnie to nie obchodziło moim celem była sprawa do Liama ,błagam Boże pomóż mi.
-ooo Jess,a ty co tutaj robisz ?
-Liam możemy porozmawiać ?-powiedziałam stanowczo
-masz testy DNA ?
-tak ,ale o tym później muszę z tobą porozmawiać,teraz natychmiast
-to mów
-ale na osobności ,w cztery oczy i bez świadków
-dobrze,chłopaki zaraz wrócę-powiedział,a oni kiwnęli głowami ,poszliśmy przed studio i usiedliśmy na ławce.
-no o jaka sprawę do mnie masz ?
-najpierw zacznijmy od testów-wyjęłam mały papierek i podałam mu go,dla mnie te testy nie były potrzebne,ale chciał to ma.
-więc Li jest moim synem byłem tego pewny
-tak jest,ale nie o tym chciałam rozmawiać Liam
-a o czym ?
-ale obiecaj ,ze wysłuchasz mnie do końca i nie przerwiesz mi
-obiecuje
-więc tak może pamiętasz moja ciocie Klarise tą co mnie wychowywała po śmierci rodziców,co często do niej ze mną jeździłeś ?
-pamiętam
-no,więc ona jest chora i powoli umiera,jej ostatnim życzenie jest zobaczyć moja rodzinę i ja....-chciał mi przerwać ale nie pozwoliłam mu na to tylko mówiłam dalej -powiedziałam jej ,że mam dużą firmę,wspaniałego męża i mamy dziecko,dwie rzeczy mam ,ale nie mam męża i potrzebuje pomocy
-no i co w związku z tym ?-uśmiechnął się chytrze wiedział na pewno o co mi chodzi,ale podobało mu się jak się męczyłam.
-wiem,nie powinnam tego robić ani cię o to prosić i uwierz dla mnie to tez nie przyjemność ale Liam nie mam innego wyjścia proszę cie możesz udawać przez jeden tydzień mojego męża ?-wykrztusiłam to w końcu z siebie ,ale było mi ciężko,teraz tylko żeby się zgodził
-a co ja z tego będę miał ?
-satysfakcje ze mi pomożesz-powiedziałam z nadzieją,a on przyciągnął mnie do siebie,aż poczułam intensywny zapach jego perfum. Nasze usta były tak blisko minęło tyle lat a on nadal działał na mnie niesamowicie
-a wiesz jak zachowują się małżeństwa,całują się obejmują-szeptał mi do ucha aż w jego ramionach czułam się bezsilna i wątła nawet nie zauważyłam kiedy nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku,gdyby nie głos rozsądku poddałabym mu się
-nie Liam,pomożesz mi czy nie-próbowałam mówić stanowczo ale nadal czułam jego usta na swoich
-pomogę
-naprawdę ?
-tak,kiedy wyjeżdżamy ?
-jutro ,dobrze bądź gotowa o 8 podjadę pod was-powiedział i bez słowa wyszedł,coś czuje,że ten wyjazd do cioci dobrze to się nie skończy,ale przecież na tym polega życie by jemu stawiać czoło.

1 komentarz: