czwartek, 25 października 2012

Rozdział 11"Niespodzianka"

Rano obudził mnie szept moich chłopców,,ale nadal udawałam,że spie,by posłuchac o czym mówia
-Liami obudzimy ładnie mamusie tak ?
-dobrze tatusiu,a to śniadanko to dla niej ?
-tak-uśmiechałam się słysząc jak mój synek dogaduje się z Liamem to było cudowne w końcu miał ojca. Przez tyle lat próbowałam zastąpić mu ojca,ale on potrzebował męskiej ręki i w końcu ją miał. Po chwili,ktoś skoczył na mnie,byłam pewna ,że był to mój synek.
-mamusiu pobudka-otworzyłam oczy
-o hej synku-pocałowałam go w czółko i spojrzałam na uśmiechniętego Liama trzymającego tace ze śniadaniem. Postawił ją na stoliku
-Liami leć zobacz czy ciocia nie potrzebuje żadnej pomocy dobrze ?-powiedział Liam kucając obok małego i zawiązał mu buty.
-dobrze tato-powiedział Li i pobiegł szybko na dół. Liam usiadł na moim łóżku obok mnie .Od razu poczułam jego cudowne perfumy aż zrobiło mi się gorąco. Czemu on tak silnie na mnie działa,sam zapach powodował,że miałam motylki w brzuchu.
-Jess mam dla ciebie niespodziankę
-jaka ?
-pamiętasz to miejsce nad rzeką w którym spędzaliśmy prawie całe dnie gdy miesimy po 16 lat i rodzice nas szukali i nie mogli znaleźć ?
-jeziorko morskie nad rzeką ?
-tak,pojedziemy dziś tam jak zjesz śniadanie i mam tam dla ciebie malutką niespodziankę,ale dowiesz się dopiero na miejscu.
-z Li ?-spytałam,nie wiem czemu ale wierzyłam w to,ze pojedziemy tam sami,miałam wielką ochotę spędzić z nim przynajmniej 12 godzin sam na sam,bez świadków,bez mojego synka bez nikogo. Tylko Ja i On.
-nie sami,poprosiłem ciocie by z nim została,jak coś to nasz rocznica ślubu,wiec jeśli ciocia się ciebie o coś spyta to nie udawaj zdziwionej-uśmiechnął się
-ty spryciarzu-rzuciłam w niego poduszką
-czekam na dole -powiedział nachylając się nade mną i mocno mnie całując,aż zabrakło mi tchu,za nic w świecie nie chciałam się oderwać,ale Liam to zrobił uśmiechnął się i wyszedl. Szybko zjadłam śniadanie nie mogłam na niczym skupić swoich mysli. Teraz tylko liczył się on i przeszłość wcale nie liczyła się dla mnie,ważne była tylko teraźniejszość. Bardzo ciekawiło mnie co to za niespodzianka,którą przygotował dla mnie Liam. Szybko doprowadziłam się do ładu i zeszłam na dół Liam czekał już w aucie patrząc się w jeden punkt. Wyglądał na zamyślonego. Ciekawiło mnie o czym teraz myśli. Wsiadłam do auta obok niego
-gotowa możemy jechać-powiedziałam z uśmiechem
-dobrze zapnij pas-powiedział szybko zapięłam
-Jess ?-przerwał w pewnym momencie milczenie
-tak ?
-pamiętasz nasz pierwszy raz nad ta rzeką-powiedział zatrzymując auto koło małej zatoczki .Uśmiechnęłam się na samą myśl o wspomnieniu o którym powiedział Liam doskonale o tym pamiętałam i tylko to i nasz syn dawało mi chęć do dalszego życia kiedy on odszedł
-pamiętam-uśmiechnęłam się
-jesteśmy na miejscu-wyszedł i otworzył mi drzwi ,złapał a ręke i szepnął powodując dreszcze przechodzące po moim ciele
-nie zapomnisz tego dnia do końca życia-powiedział i poszedł przodem stałam chwile w szoku nadal czując to ciepło,wiedziałam,że tego dnia nie zapomnę do końca zycia.Z jednej strony bałam się tego a z drugiej coś mówiło mi idz dalej.Przecież życie polega by podejmować ryzyko i ja właśnie to robiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz