czwartek, 25 października 2012

Rozdział 13 "Z przeznaczeniem nik nie wygra..."

Po ceremonii udaliśmy się nad rzeczkę,był tam nakryty stół. Liam naprawdę wszystko idealnie zaplanował. Był tort ,szampan i wiele jedzenia,co ucieszyło Nialla.
-ten dzień spędzimy w 7-szepnął mi do ucha
-dziękuje
-za co Jess ?
-za to ze jesteś-szepnęłam i przytuliłam się do niego
-i zawsze będę,przynajmniej teraz wszystko się zgadza i tak jakby nie okłamałaś ciotki- zaśmiał się
-yyyy,no tak
-chodź zatańczymy-złapał mnie za rękę i porwał na parkiet. Było świetnie zawsze marzyłam o takim ślubie cichym i tylko w gronie najbliższych osób. Bliżej także poznałam chłopaków przyjaciół Liama w końcu oni teraz będą tez częścią mojego życia. Bawiliśmy się do pozna kiedy Kate i chłopaki niestety musieli wracać dziś do Londynu
-to Li widzimy się za parę dni na probie-powiedział Niall ,ściskając nas po kolei
-okey-trzymajcie się-powiedział mój maż. Mąż jak to brzmi. Kiedy on jeszcze rozmawiał z chłopakami,podeszła do mnie Kate
-jestem tak szczęśliwa,że ci się ułożyło-powiedziała mocno mnie przytulając ,myślałam ze opieprzy mnie ze znów uwierzyłam Liamowi,ze znów mnie zrani,ale ona tylko normalnie mnie przytuliła
-nie jesteś zła?-spytałam
-zła niby za co ?-spytała zdziwiona
-nie za nic,wracamy za tydzień to pogadamy-uśmiechnęłam się
-dobrze chłopaki zbieramy się-krzyknęła i wszyscy udali sie do auta,pomachaliśmy im i wróciliśmy do domku.
-Liam my chyba musimy wracać ,bo zostawiliśmy Liama samego z ciocia
-o nic się nie martw już dzwoniłem do cioci wszystko gra,a Li już śpi,więc zostaniemy tu na noc i rano wrócimy
-jeju jaki ty ostatnio jesteś ułożony-zaśmiałam się
-zawsze bylem-przyciągnął mnie i mocno pocałował,aż zabrakło mi tchu
-dobra idę się myc-powiedziałam łapiąc oddech
-leć królewno-szybko pobiegłam. Spieszyłam się bardzo .Szybko wyszłam z nadzieja ze to zrobimy,ale on już słodko spał. Uśmiechnęłam się i wskoczyłam mu pod kołdrę. Rano miałam straszne nudności i co chwile wymiotowałam. Liam stał przy mnie i ocierał mi pot i usta. Nie chciałam by widział mnie w takim stanie,ale był uparty.
-może pójdziesz kochanie do lekarza ?
-nie nic mi nie jest to tylko zatrucie
-na pewno
-tak idź po bułki do sklepu ,bo zjemy i musimy wracać ,a ja doprowadzę się do porządku
-dobrze-pocałował mnie namiętnie i wyszedł z domku. Siadłam na kanapie i wyjęłam z torebki test ciążowy. Zawsze nosiłam jeden przy sobie, od narodzin Li sama nie wiem czemu,przecież nie miałam faceta po Liamie,ale to już było przyzwyczajenie. Poszłam do łazienki zrobiłam zgodnie z instrukcja czekając na wyniki. Balam się,ze jestem w ciąży a najbardziej reakcji Liama,ale przeciecz jesteśmy maluzenstwem,nie zostawi mnie chyba drugi raz. W głębi moja dusza panikowała,bałam się,ze znów stracę Liama. Odczekałam 5 minut i wzięłam test spojrzałam był dwie kreski czyli wynik pozytywny. Byłam w ciąży. Siadłam i uśmiechnęłam się gładząc brzuch. Postanowiłam nic nie mówić Liamowi tylko iść do lekarza upewnić się i dopiero mu powiedzieć i wtedy obawiać się najgorszego czyli ponownego porzucenia przez Payna,ale tym razem jako mojego męża. Zeszłam na dół akurat wrócił z bułkami ze sklepu,uśmiechnął się do mnie a mi jak zawsze kolana się ugięły
-i jak się czujesz kochanie ?
-nie najlepiej wiesz tu jest blisko lekarz pójdę do niego i wrócimy do domu-mówiłam nerwowo i chyba to wyczul
-czy wszystko w porządku ?
-tak po prostu się źle czuje
-dobrze idź a może mam iść z tobą ?
-nie trafie sama
-no dobrze kochanie jak coś dzwon-pocałował mnie,łapałam jego pocałunki przed obawa ,ze stracę go po raz drugi. Szybko wyszłam z domu i poszłam w kierunku przychodni. Było to niedaleko,więc po chwili tam byłam usiadłam czekając na swoją kolej. Bałam się tak cholernie bałam i nic nie mogłam poradzić an ten strach
-Pani Jesica Payne-usłyszałam głos lekarza
-tak to ja
-zapraszam-wstałam i weszłam do gabinetu,właśnie teraz była moja chwila prawdy,która albo mogła uszczęśliwić mnie i Liama albo zrujnować nam życie,ale to było przeznaczenie,a z przeznaczeniem nikt przecież nie wygra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz