poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 17 "Miłośc najlepszym lekiem"

Prosze was o komentarze bo nie wiem czy dodawać dalej :)

Chłopaki siedzieli ze mną na zewnątrz w końcu wygoniłam ich do domu i sama czekałam,aż będę mogła wejść do Liama. Chciałam teraz być jak najbliżej niego. W końcu z pokoju w którym leżał Li wyszła pielęgniarka od razu do niej podbiegłam
-mogę do niego wejść ?
-jest pani z kimś z rodziny ? Lekarz pani pozwolił wejść ? Bo jeśli nie to przykro mi ale nie mogę pani wpuścić
-tak jestem jego zoną i rozmawiałam z lekarzem zgodził się żebym z nim posiedziała
-oczywiście ale dopiero się obudził,wiec potrzebuje odpoczynku,więc niech go pani nie meczy za bardzo
-dobrze-powiedziałam i weszłam do sali. Kiedy zobaczyłam jego blada twarz i jego ciało przypięte do miliony kabelków momentalnie popłynęły mi łzy.
-Je..ss-usłyszałam jego zachrypnięty głos,od razu dobiegłam i złapałam go za rękę,mocno ją trzymając jakbym bała się ,że on zaraz zniknie.
-Tak kochanie jestem przy tobie
-Ja...n...ie..chciałem ci...robi...ć kłopotu-wyjąkał przeczesałam ręką delikatnie jego włosy
-kochanie nic nie mów proszę cie odpoczywaj to nie twoja wina-pocałowałam go w dłoń mocno trzymając
-Lek..arz mi powiedział nie będę mógł chodzić-wyszeptał a po jego policzku popłynęła łza,zacisnęłam oczy z bezsilności,nie wiedziałam jak mu mogę pomóc a do tego nie lubiłam patrzeć na czyiś ból a szczególnie na ból własnego męża.
-spokojnie kochanie zapłacę każda cenę,żebyś wyszedł z tego i obiecuje,że wyjdziesz z tego
-nie...chcesz pew...nie męża kaleki,więc zwracam ci wolność,za bardzo cię kocham,żebym kazał ci zostać ze mną tylko byś się męczyła-powiedział a ja gwałtownie wstałam
-Liam co ty pieprzysz ? Nigdzie się nie wybieram
-ale..
-żadnego ale przysięgałam na dobre i na złe w zdrowiu i w chorobie rozumiesz kocham cię debilu i nie zostawię cie choćbyś kazał mi wypierdalać wyzywał od jakich tylko ja będe przy tobie murem rozumiesz-krzyknęłam łapiąc go za buzie,Liam lekko się nachylił przyciągając mnie i namiętnie pocałował w usta
-kocham cię
-Ja ciebie tez i już nigdy nie każ mi się tka denerwować wiesz ze nie moge
-przepraszam zapomniałem- polozyl reke na moim brzuchu i pierwszy raz odkąd tu przyszłam uśmiechnął się szczerze
-Już spokojnie odpoczywaj Lima-głaskałam go po czole i czekałam az znów zaśnie,wiedziałam,że będzie nam trudno,ale łączyło nas coś silnego. Łączyła nas bezgraniczna miłość której nie mogło zniszczyć nic ani natura ani człowiek. To było to miłośc na dobre i na złe. Po chwili poczułam ból w brzuchu,zaczęło mi się krecic w głowie i upadłam na podłogę usłyszałam tylko krzyk Hazzy moje powieki zrobiły się ciężkie i zapadła ciemość.

5 komentarzy:

  1. mi też sie bardzo podoba dlatego napisz kolejne cześci prosze *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana w Liebster Award. wiecej informacji na 1dvashappenin.blogspot.com

    @vashappeninn5 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. proszę cię pisz dalej
    bo jest zajebisty.

    OdpowiedzUsuń